TEST Volvo S90 D4 Inscription: północna wizja luksusu

2017-01-23 3:30

Właściciel Volvo, konglomerat Geely, szybko pokazał niedowiarkom, że doskonale wie jak robi się samochody. Po świetnym modelu XC90 i rozpędzeniu sprzedaży przyszedł jednak czas na klasycznego sedana, który w sercach klientów Volvo zajmuje przecież specjalne miejsce. Volvo S90 z przytupem zastąpiło S80, przedstawiając świeżą wizję luksusu twórców aut z północy.

Tuż po tym jak Geely dokonało największego zakupu motoryzacyjnego w historii Państwa Środka, firma przeznaczyła 12 miliardów dolarów na rozwój nowej platformy, silników i technologii. Jeśli tyle wydaje się na zaprojektowanie samochodów, lepiej, żeby były one dobre. Tym bardziej, że elegancka limuzyna S90 gra w segmencie tracącym nabywców z roku na rok na rzecz SUV-ów, konkurując z "niemiecką trójcą", osaczającym ją Lexusem oraz skrupulatnie poszerzającym ofertę Jaguarem.

I-K-E-A

Staję więc oko w oko z potężną limuzyną, której rozstaw osi (identyczny jak w 7-osobowym XC90) podważa nieco sens tworzenia wersji przedłużonej. S90 mimo to prezentuje się wyjątkowo zwiewnie. Nie wiem jakie sztuczki musiał zastosować Thomas Ingenlath by niemal pięciometrowe auto prezentowało się tak dostojnie. Czy chodzi o rewelacyjnie wyglądające światła nazwane Młotami Thora, czy też delikatne przesunięcie optycznego ciężaru do tyłu auta? A skoro mowa o tej części, musicie wiedzieć, że Volvo S90 tylko na zdjęciach prezentuje się tak... niecodziennie od strony bagażnika. Na żywo to rewelacyjny kawałek motoryzacyjnego designu. I co najważniejsze – S90 jest autem luksusowym, ale nie krzykliwym. Sztuka, której Niemcy muszą się nauczyć.

Przeczytaj też: TEST Volvo V90 D5 AWD: cierpliwość popłaca

Dobrze pojętą skromność widać również we wnętrzu. Bardzo podobny projekt pojawił się już w XC90, w sedanie jednak inaczej ukształtowano nawiewy. Cały kokpit zaprojektowano wokół 9-calowego ekranu multimediów. Jak zwykle w przypadku nowoczesnych technologii może pojawić się pewien dystans do wygody takiego rozwiązania, a i to nawet w przypadku osób zafascynowanych gadżetami. Przecież poprzez ekran możemy nawet złożyć tylne siedzenia! Rozbudowany system okazuje się zdumiewająco łatwy w obsłudze, a i sama tafla szkła raźnie przyjmuje komendy rodem ze smartfonów. Na pewno na plus trzeba zaliczyć 10-letni okres aktualizacji map. Nie będziemy jednak ukrywać, że zatęskniliśmy nieco za większą liczbą przycisków w kabinie, choć to już czepianie się na siłę. Przyzwyczaić za to trzeba się do uruchamiania auta – na tunelu środkowym znajduje się gustowne pokrętło do odpalenia silnika.

W otoczeniu skóry Nappa, eleganckich wstawek z drewna orzechowego i świetnie spasowanych elementów można z przyjemnością spędzać czas w korku. Bez problemu wyczujemy, że osoby odpowiedzialne za kabinę naprawdę spędziły w niej trochę czasu i miały za zadanie nie tylko stworzyć wnętrze ładne, ale i poprawiające nastrój. Klasa materiałów jest wysoka i jest może na rynku tylko jeden konkurent, który jest w stanie zagrozić Volvo w tej materii – Audi. Trzeba tylko pamiętać za jaką cenę. Różnicę warto wydać na – prawdopodobnie – najlepsze w klasie audio sygnowane przez firmę Bowers & Wilkins. Krótko też o tapicerce – jest niebywale miękka i aksamitna w dotyku, ale odnosimy wrażenie, że będzie wymagała większej troski by zachować topową formę.

Wygodnie, że aż strach

Można oczywiście przesiadywać w aucie na postoju – co zdarzyło nam się nieraz podczas testu – lecz jak wiadomo służy ono do pokonywania kilometrów. Volvo poczyniło niebywały krok przy tworzeniu S90. Zamiast silić się na stworzenie auta uniwersalnego – tłumiącego nierówności i jednocześnie będącego ostrym jak brzytwa w zakrętach – skupiono się na jednej rzeczy. I wykonano ją genialnie. S90 okazuje się wyjątkowo komfortowym samochodem, które oczywiście pojedzie szybko, lecz będzie starało się uczynić podróż jak najwygodniejszą.

Klasa kompaktowa: TEST Volvo V40 T4 vs. Audi A3 Sportback 1.4 TFSI

Co bardziej zdumiewające, nasz testowy egzemplarz poruszał się na dwudziestocalowych felgach z wyjątkowo małym profilem opon. Te – jak wiadomo – nie mają nawet fizycznej możliwości wytłumienia małych nierówności. Najwyraźniej S90 zostało przygotowane na takie scenariusze, bo po prostu błyszczy na tle konkurentów pod względem komfortu. Zwłaszcza, gdy wyposażone jest w tylną oś z miechami pneumatycznymi. W zakrętach S90 zachowuje się co najmniej poprawnie, a w długich trasach przyjemnie buja nadwoziem. Długi rozstaw osi wpływa znacząco na stabilność auta.

Żeby jednak nie było tak różowo, należy pamiętać, że taki dystans między osiami utrudnia manewrowanie. Co więcej, trzeba zwrócić uwagę na fakt, że przełożenie kolumny kierownicy w ogóle nie sprawdza się w mieście. Skręcając w uliczkę, wjeżdżając na rondo czy zakręcając będziemy musieli się nieźle namachać. Dziwne, bowiem sposób przekazywania informacji z przedniej osi Szwedzi złapali "w punkt". No i jeszcze te felgi – wyglądają świetnie, ale ile trzeba się napocić, by ich nie porysować! Obręcze o rozmiarze 18 cali sprawdzą się znacznie lepiej.

SPA - ale nie takie, o jakim myślicie

Mówiąc o nowej serii Volvo opartej na płycie podłogowej SPA nie sposób pominąć pierwotnych założeń projektu, czyli użycia tylko i wyłącznie silników czterocylindrowych. Okazuje się, że wielu klientów z dystansem podchodzi do pojemności dwóch litrów w tej klasie auta, a jak się okazuje, zupełnie niepotrzebnie. Jest to dziwne tym bardziej, że Mercedes w nowej klasie E również mocno oparł się na motorze czterocylindrowym (E 220d). Jednostka Volvo o oznaczeniu D4 ma 190 koni mechanicznych i na chwilę obecną stanowi ciekawy kompromis pomiędzy 150-konnym D3 a 245-konnym D5. 400 niutonometrów (od 1750 obr./min) trafia na koła poprzez 8-biegową przekładnię Aisin. Taki układ napędowy okazuje się być wystarczającym w zupełności – rozpędza auto w nieco ponad 8 sekund do setki, choć pomimo szerokiego wykorzystania aluminium, Volvo waży z kierowcą niemal dwie tony.

Na przełaj! Volvo V90 Cross Country: debiut nowości ze Szwecji

Nie ma tutaj, oprócz dwóch turbin, dodatkowego sprężania powietrza rodem z silnika D5 (pisaliśmy o nim tutaj), ale i tak to całkiem zaawansowana i cywilizowana konstrukcja. Oprogramowanie jest w stanie nadzorować wstrzykiwanie paliwa nawet 9 razy podczas otwarcia zaworu, przez co po rozgrzaniu diesel kulturalnie milknie i napędza Szweda już od niskich obrotów. Skrzynia biegów z wyraźnym zadowoleniem zmienia kolejne przełożenia, trudno popsuć jej szyki, ale wydaje się, że 9-biegowa konstrukcja Mercedesa nadal pozostaje niedościgniona w tym segmencie.

Podczas jazdy w trasie można znaleźć odpowiedź na pytanie czym jest tak naprawdę S90. To europejskie, wysmakowane i niezwykle nowoczesne auto, stworzone dla specyficznego klienta. Dlaczego? Proszę bardzo – jednostka D4 będzie spalać 5,5 litra na sto kilometrów w trasie, ale tylko jeśli nie przekroczycie dozwolonych 140 kilometrów na godzinę. Powyżej tej prędkości nie tylko wykazuje olbrzymie zapotrzebowanie na paliwo, ale i w kabinie robi się raczej głośno. Nic to, przecież oprócz autobahnów nie ma miejsca w Europie, gdzie można pędzić szybciej. Docenicie też dwulitrowe jednostki z racji ubezpieczenia i podatków, a to zawsze świetne rozwiązanie. Co więcej, właśnie w trasie wypada oddać kontrolę zaawansowanym systemom, przez co auto poradzi sobie samo na autostradach, utrzymując dystans, tor jazdy i prędkość do 130 kilometrów na godzinę. Ponownie, Mercedes potrafi to zrobić nawet gnając ponad 200 kilometrów na godzinę, ale czy oddalibyście swoje życie elektronice przy takiej prędkości? No właśnie.

Cena i podsumowanie

Ceny Volvo S90 na tle konkurencji okazują się bardziej atrakcyjne, miż mogłoby się wydawać. Dokładne wyliczenie "co do złotówki" jest raczej trudne, bo jak to w klasie premium bywa wszystko zależy od specyfikacji, ale różnice kwot potrafią być znaczne. W wersji Kinetic D4, która jest bazowa, koszty zaczynają się od 177 600 złotych. Wersja Inscription (najwyższa) D4 to już 229 400 złotych. Niemcy pozwalają na wybór rozmaitych opcji bez określania początkowego pakietu wyposażenia, przez co Mercedes-Benz Klasy E kosztuje "na wejściu" 195 500 złotych, ale przy podobnym poziomie dodatków, Volvo zamknie się w około 300 tysiącach, a Mercedes będzie kosztował nawet 40-50 tys. zł więcej. Nowe BMW serii 5 z 4-cylindrową, 190-konną jednostką jest dostępne tylko z "manualem" i kosztuje od 209 300 zł, choć trzeba liczyć się z obowiązkiem dobrania nietanich dodatków. W przypadku Volvo kontrakt serwisowy – przez 3 lata lub 100 tysięcy kilometrów nie płacimy nic za przegląd i części – jest w cenie samochodu.

Większy brat: TEST Volvo XC90 T8 Twin Engine AWD Inscription

Czy warto skierować swoje kroki do salonu Volvo? Odstawiając na bok historie o szwedzkim feniksie wstającym z popiołów wypada powiedzieć, że... tak. Nawet bardzo i to nie tylko wtedy, gdy jesteście znudzeni niemiecką dominacją na drogach. Volvo S90 nie jest samochodem idealnym – takich po prostu nie ma – ale jest temu bliskie i potrafi poprawić humor już samym swoim wyglądem, nie mówiąc o momencie zajęcia miejsca za kierownicą. Nie każde auto tak potrafi.

.
WIDEO - tak działa ekran dotykowy w Volvo S90
.

.
Volvo S90 D4 Inscription - dane techniczne
.

SILNIK R4 16V
Paliwo olej napędowy
Pojemność 1969 cm3
Moc maksymalna 190 KM przy 4250 obr./min.
Maks mom. obrotowy 400 Nm przy 1750 - 2500 obr./min.
Prędkość maksymalna
230 km/h
Przyspieszenie 0-100km/h 8,2 s
Skrzynia biegów automatyczna/ 8 biegów (S-Tronic)
Napęd na przednią oś
Zbiornik paliwa 55 l
Katalogowe zużycie paliwa
(miasto/ trasa/ średnie)
5,3 l/ 3,9 l/ 4,4 l
poziom emisji CO2
116 g/km
Długość 4963 mm
Szerokość 1879 mm
Wysokość 1443 mm
Rozstaw osi
2941 mm
Masa własna
1808 kg
Masa maksymalna dopuszczalna
2270 kg
Pojemność bagażnika 500 l
Hamulce przód/ tył tarczowe wentylowane/warczowe wentylowane
Zawieszenie przód
podwójne wahacze poprzeczne
Zawieszenie tył
oś z miechami pneumatycznymi
Opony przód i tył
(w testowym modelu)
255/35 R20

Bądź na bieżąco z motoryzacją. Polub nas na Facebooku


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają